Tuulia bezpieczna, bo dobrze zakonserwowana

Jako autorka receptur w Tuulii, każdego dnia zmagam się z wyzwaniem tworzenia kosmetyków, które są naturalne, skuteczne i bezpieczne. Brak odpowiedniej konserwacji to poważne ryzyko – kosmetyki z wodą są podatne na rozwój bakterii, grzybów i pleśni, które prowadzą do procesów gnilnych. Te zmiany nie są od razu widoczne gołym okiem: krem może wyglądać i pachnieć normalnie, ale w jego wnętrzu już zachodzą procesy, które mogą uczynić go nieskutecznym, a nawet niebezpiecznym, wywołując podrażnienia czy infekcje skórne. Po licznych testach i analizach wybrałam konserwant DHA+BA. Dlaczego? Pozwól, że opowiem, jak nauka wspiera naszą miłość do natury, czym jest DHA+BA, jakie inne opcje rozważałam i dlaczego to właśnie DHA+BA zdobył moje zaufanie.

 

Rola nauki w konserwacji kosmetyków i źródła naukowe

Jestem miłośniczką natury, pełną zachwytu nad jej złożonością i pięknem. Jednocześnie fascynują mnie odkrycia nauki, które pozwalają lepiej zrozumieć mikroświat i efektywniej korzystać z dobrodziejstw natury. Dla mnie jedno nie wyklucza drugiego – nauka i natura się uzupełniają. Tradycyjne metody konserwacji, jak stosowanie octu, nie sprawdzają się w kosmetykach, gdzie potrzebuję precyzji bez wpływu na zapach czy konsystencję. Badania, takie jak praca dr hab. Doroty Zielińskiej z SGGW, pokazują, że naturalne związki mogą skutecznie zastępować syntetyczne konserwanty. Testy obciążeniowe (challenge tests) potwierdzają, że konserwanty, takie jak DHA+BA, chronią produkt przez cały okres ważności, nawet w trudnych warunkach. Więcej na ten temat znajdziesz w artykule z Journal of Cosmetic Science: https://journal.scconline.org/pdf/cc2006/cc057i05/p00425-p00436.pdf. Zagraniczne badania, np. publikacja w International Journal of Cosmetic Science (https://doi.org/10.1111/ics.12676), potwierdzają skuteczność DHA+BA w kosmetykach naturalnych.

 

Czym jest DHA+BA i dlaczego jest naturalnego pochodzenia?

Do dziś nie nauczyłam się wymawiać pełnej nazwy – wciąż posługuję się skrótem! DHA+BA to mieszanina kwasu dehydrooctowego (DHA) i alkoholu benzylowego (BA). DHA występuje naturalnie w roślinach, jak jarzębina, i jest produkowany biotechnologicznie, a BA znajdziemy w olejkach eterycznych, np. jaśminu. Oba składniki są zatwierdzone przez ECOCERT, co potwierdza ich zgodność z normami kosmetyków naturalnych. DHA+BA działa, niszcząc błony komórkowe mikroorganizmów i blokując ich enzymy, zapobiegając rozwojowi bakterii, grzybów i pleśni, takich jak Staphylococcus aureus czy Pseudomonas aeruginosa. Jako autorka receptur cenię fakt, że DHA+BA, mimo częściowej syntezy, zachowuje strukturę identyczną z naturalnymi odpowiednikami, wpisując się w naszą filozofię naturalności.

 

Dlaczego wybrałam DHA+BA?

Po analizie wielu opcji DHA+BA okazał się najlepszym wyborem. Rozważałam różne naturalne konserwanty, w tym te stosowane przez konkurencję, ale każda miała ograniczenia:

  • Gliceryna: działa nawilżająco i lekko konserwująco, obniżając aktywność wody. Jednak w dopuszczalnych stężeniach jej skuteczność jest niewystarczająca, a zwiększenie stężenia sprawia, że gliceryna działa wysuszająco na skórę, co jest niepożądane w naszych formułach.
  • Alkohol etylowy: zwalcza mikroorganizmy, ale w wysokich stężeniach wysusza skórę i zmienia konsystencję produktu.
  • Ekstrakt z korzenia rzodkwi: jest naturalnym konserwantem pozyskiwanym z fermentacji rzodkwi. Choć skuteczny przeciwko bakteriom, ma ograniczoną aktywność przeciwgrzybiczą, co wymaga łączenia z innymi substancjami.
  • Olejki eteryczne: Tymiankowy czy rozmarynowy mają właściwości przeciwdrobnoustrojowe, ale ich zapach i potencjał alergizujący ograniczają użycie.
  • Kwas cytrynowy i askorbinowy: Regulują pH i działają antyoksydacyjnie, ale nie zapewniają pełnej ochrony mikrobiologicznej.
  • FEOG (kwas ferulowy i etyloheksylogliceryna):  podczas gdy kwas ferulowy jest naturalnym przeciwutleniaczem z roślin, jest bezpieczny i wspiera ochronę skóry, tak etyloheksylogliceryna, choć może pochodzić z gliceryny roślinnej, jest często syntetyzowana, co budzi moje wątpliwości w kontekście naszej filozofii maksymalnej naturalności, no i jako samodzielny konserwant wymaga wyższych stężeń, co zwiększa ryzyko podrażnień u osób z wrażliwą skórą.

DHA+BA wyróżnia się z kilku powodów:

  • Skuteczność: Zwalcza bakterie, grzyby i pleśnie w szerokim spektrum warunków, przewyższając np. ekstrakt z rzodkwi, który jest mniej skuteczny przeciw grzybom.
  • Neutralność: Nie wpływa na zapach, konsystencję ani kolor kosmetyku.
  • Bezpieczeństwo: W dopuszczalnych stężeniach nie podrażnia ani nie uczula, co potwierdzają badania.
  • Naturalność: Zatwierdzony przez ECOCERT, idealnie wpisuje się w nasze wartości.

 

Dylemat: trwałość, bezpieczeństwo, naturalność

Tworzenie kosmetyków naturalnych to balansowanie między trwałością, bezpieczeństwem a naturalnością. Kosmetyki z wodą są podatne na mikroorganizmy, a brak skutecznego konserwantu może prowadzić do zepsucia produktu lub problemów skórnych. Parabeny, choć skuteczne, są dla mnie w Tuulii absolutnie nieakceptowalne – nie tylko ze względu na obawy klientek, ale także dlatego, że mogą kumulować się na skórze i potencjalnie wpływać na gospodarkę hormonalną, co budzi moje wątpliwości etyczne i naukowe. Szukałam więc alternatyw, które sprostają naszym standardom. DHA+BA to odpowiedź na ten dylemat – pozwala mi dostarczać kosmetyki, które są bezpieczne, trwałe i w pełni naturalne.

W Tuulii łączę miłość do natury z naukową precyzją. DHA+BA to mój sposób na kosmetyki, które możesz używać z zaufaniem.

 

Justyna Fudala

 

Powrót do bloga